czwartek, 15 grudnia 2016



Ciągle pamiętam ten dym. To małe zadymione pomieszczenie. I hałas. Co chwile zmieniające się twarze i Twoje oczy. To wszystko jest jakieś inne. Nagle. "Już nie ma mnie jak dawniej." Pewnym krokiem idę przed siebie, chociaż czasami jeszcze się potykam. Upadam na podłogę, nie czując w sobie nawet odrobiny siły, by wstać. Wtedy mówię do niej, że jeszcze kiedyś będziemy się z tego śmiać, ale raczej chce przekonać o tym samą siebie. Potem opowiadasz mi swój sen, a ja znów przewijam sobie to wszystko w głowie. To nie był sen. To naprawdę nie był sen. Załamuje mi się głos, ale wiem, że teraz może być tylko lepiej. Chociaż nie, lepiej już było. Teraz może być tylko bezpieczniej.


"W szachach nazywa się to zugzwang, kiedy jednym dobrym ruchem jest brak ruchu."


poniedziałek, 21 listopada 2016

"Trzymam się nisko jak słońce, gdy oczy wreszcie otwieram po kolejnej nocy z tych do zapomnienia."


Wychodzę z miejsca, którego szczerze nienawidzę, by robić rzeczy, których powinnam nienawidzić. Później myślę, że to wcale nie jest takie złe i dość szczerze się uśmiecham. Jestem nieodpowiedzialna i nadmiernie dziecinna, to już wiem. Znam to na pamięć. Jeszcze całkiem niedawno byłam ponad tym. Dziś pierwsza wyciągam  dłoń, by poczuć, że unoszę się kilka centymetrów ponad chodnikiem. "Mój kawałek nieba w mieście, w którym nic się nam nie uda." Ty mnie tego nauczyłaś, pamiętasz? O dziwo, nie mam Ci tego za złe. Niczego nie mam. Pytasz jak się czuję, ale naprawdę sama tego nie wiem. Wszystko jest po coś. Banał, ale jaki prawdziwy, panie Michale.. Oczy mam już całkiem otwarte. Albo całkiem mi się to wydaje. Wydaje mi się też, że nie do końca rozumiem, co to wszystko znaczy. Powoli docierają do mnie słowa, z każdej strony.

"Nie wiem czy umiałbym powtórzyć to i czy bym chciał iść tą drogą jeszcze raz. K u r w a  m a ć, ile można stać i patrzeć."



wtorek, 8 listopada 2016


Czas stanął w miejscu. Patrze na białą ścianę przez całkiem duże źrenice. Zastanawiam się jak wyładować całą złość i cały ten nonsensowny ból. Wybieram złą drogę, która absurdalnie całkiem mi pasuje. Więc to naprawdę się dzieje. Kolejny dzień. Zapominam już, który to z kolei. Zatem to nie czas stoi w miejscu, tylko ja. Okazuje się, że czas nie jest jedyną rzeczą, której nie jestem w stanie zatrzymać. Dłonie prowadzą mnie przez Twoje myśli, a Twój wzrok przeszywa mnie na wskroś. Czuje jak dotykasz mnie od środka i wiem doskonale co chcesz, żebym zrobiła. Stawiam kolejny krok, ale to i tak ciągle za mało. Ze strachu znów zaciskasz pięści, a ja jestem już do przesady dziurawa. Nie chce już tego wszystkiego. Chociaż wszystko tak naprawdę jest niczym. Więc, nie chcę już niczego.



środa, 14 września 2016



Powoli zachodzi słońce, a ja wpatruję się w ekran monitora mając w sobie ogromną pustkę. Chociaż nie mam tu na myśli braku wiedzy, to zastanawiam się, ile tak naprawdę o życiu wiem. Patrze wstecz na każdą decyzję, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym aktualnie stoję. Myślę, że o życiu wiem tylko tyle, że jest nieprzewidywalne. Czas, kiedy patrze jej w oczy i wiem, że chce patrzeć w nie każdego ranka przy śniadaniu, minął. Puściłam jej dłoń, tworząc dwa odległe światy. Więc skąd mam wiedzieć czy oczy, w które tak bezgranicznie jestem zapatrzona dziś, będą tymi, przez które będę chciała patrzeć na świat jutro. Takie rzeczy się czuje. P o d o b n o. Przypominam sobie starą rozmowę, a ciężar prawdy uderza moje serce. Znamy uczucie wielkiego szczęścia jak i skrajnego smutku. Ale najgorsze jest uczucie bezradności, a z niej wynikająca bezsilność. A wtedy wiadomo co się czuję.. To kłucie w sercu, gdzieś ze środka. 

czwartek, 8 września 2016


Budzę się trzy minuty przed budzikiem i czuję jak chłodne powietrze dostaje się do pokoju przez uchylone okno. Wstaje. Zaczyna się kolejny dzień. Kolejny dzień bez Dzień Dobry. Robi się powoli coraz ciszej, a wszystko w mojej głowie zaczyna wirować. Staram się to jakoś zatrzymać. Odruchowo biorę do ręki telefon. Odczytuję wiadomość, która przyszła o 4:27. Przypominam sobie poprzedni wieczór i powoli dochodzi do mnie, jak daleko posunęłam się, by zatrzymać całe to zawirowanie.  
"Lekko pozacierały się granice między dobrem a złem." 
Udało nam się oszukać świat na chwile. Przypominam sobie momenty, podczas których uśmiechamy się mimowolnie i wieczory, kiedy zamykam oczy bez obaw jaki będzie kolejny dzień, po prostu wiedziałam, że kolejny będzie jeszcze lepszy.
Zastanawiałam się, co stanie się, gdy Twoje słońce nie będzie już wstawać wtedy, kiedy ja kładę się spać. Stało się. Powoli tracę kontrole. Znów zamykają mi się oczy. 

poniedziałek, 27 czerwca 2016


Odwracam wzrok i nie chce słuchać i wydaje mi się, że wcale nie chcę tu być, ale jestem, bo wole mieć Cię jakkolwiek, niż nie mieć Cię wcale. Czuje się dość żałośnie i zauważasz to, zresztą jak za każdym razem. To sprawia, że czuje się jeszcze gorzej i jeszcze gorzej jest mi się do tego przyznać, więc tylko uśmiecham się odpalając kolejnego papierosa. Pokazujesz mi, że wcale nie powinnam brnąć w to dalej, po czym zamykasz moje oczy, a ja bez zastanowienia idę za Tobą w ciemno. Bywają chwile że tracę świadomość. Nieprzyzwoicie migoczesz mi w myślach.




"Podchodzą Ci do gardła słowa, które zburzą to co
budowałem mocą swoich rąk tylko po to,
by uśmiech zadomowił się na Twoich ustach"



czwartek, 23 czerwca 2016



Budzę się, zaplątana, w rozgrzaną od słońca pościel. Przez moment leżę w bezruchu, wpatrując się w nią i zastanawiam się, czy w jej głowie dzieję się tak samo wiele co w mojej. Myślę, że nie ma prostych odpowiedzi, nie ma tak lub nie, nic nie jest po prostu czarne albo białe. Odwracam się i łapię ją za dłoń. Kompletnie nic się nie dzieje. Delikatnie dotykam jej ust opuszkami palców i w tej jednej chwili czuje się całkowicie bezpiecznie. Wtedy zauważam tą niedorzeczność. Cholernie się boję. Zakrywam ręką usta, żeby nie zacząć krzyczeć, że ma zostać tu na zawsze. Otwiera oczy i wita mnie, tym samym szczerym uśmiechem. Serce bije mi dość niestabilnie i myślę tylko o tym, co chciałabym zrobić. Milczę, sparaliżowana od nadmiaru emocji, chociaż wiem, że to jedyne złe rozwiązanie. Ale, przecież, kompletnie nic się nie dzieje.








"I gdybyś istniał, to Boże prowadź przez świat, który mnie niszczy krok po kroku."