środa, 28 czerwca 2017



Pojawiła się nagle, niespodziewanie. Nie chciałam mieć jej obok. To odpowiedzialność. A ja nigdy nie byłam odpowiedzialna. Była niebezpieczna. Dość odległa, ale była przy mnie zawsze, gdy tego potrzebowałam. Razem byłyśmy jak superbohaterowie, o których w dzieciństwie opowiadała mi mama. Miasto nocą należało do nas. Zwiedzałyśmy razem kluby, unosząc się ponad parkiet. Piłyśmy kolorowe drinki, nie znając limitu. Uzależniła mnie swoją obecnością za bardzo. Czułam, ze mam wszystko, gdy trzymałam ja w dłoniach i czułam spokój, gdy pochylałam się nad nią. Miała przewagę, bo miała w sobie siłe, której mi brakowało. Doskonale wiedziała co zrobić, żebym poczuła się lepiej. Oddychałyśmy powietrzem zatrutego miasta, paląc te same papierosy. Trzymała moje życie w garści. Chorowała na bezsenność, a ja nie potrafiłam być z nią przez cały ten czas. Upadłam, nie pomogła mi wstać. Razem ze mną na sam dół spadło moje zaufanie do niej. Uciekłam.


niedziela, 11 czerwca 2017


Cisza i spokój. Czuje jak cała ta pustka wewnątrz obija sie o krawiedzie mojego ciała. Wypływa przez oczy, jakby chciała zmazać kolor tęczówek. Ale rozmazuje tylko idealnie pomalowane rzęsy i cały mechanizm poranka zaczynam od nowa.


"W tłumie też jesteśmy sami."