czwartek, 25 października 2012

"..i znów nie jest tak jak być powinno."




Wychodzę z mieszkania. W kieszeni klucze, telefon, bilet autobusowy. Słuchawki. Nie umiem żyć bez muzyki. To chyba jedyna rzecz, która nigdy się nie zmieni. Przystaje na chodniku, wokół mnie stoją bloki. Nie jestem przyzwyczajona. Wielkie, stare, szare bloki. Na murach graffiti, kilka podpisów. Puste ławki. Nie dziwi mnie to, robi się coraz zimniej. Mi nie, jeszcze nie. Lubie być na dworze. Wole być poza domem. Wsiadam w autobus. Gubię się w części miasta, którą powinnam już znać. Nie znam. Idę ulicami Zielonej Góry. Już nie zachwyca mnie jak dawniej. Wracam. Zatłoczony autobus, wole iść pieszo. Jeszcze nie znam drogi. Wcale nie muszę jej poznawać.








"Zastrzeliłem się październikiem w łeb..."




poniedziałek, 15 października 2012

Ta cisza w mo­jej głowie kłóci się z chaosem w moim sercu.


Zagłuszam myśli muzyką. Znowu zaczynam odliczać dni. Trzęsą mi się dłonie. Dzisiejszy dzień ogarnęła biel. Przesadnie cicho jest i smutno. Wychodzę, wracam, piję kawę. Patrze przez szeroko otwarte okno na Zieloną Górę. Zamykam oczy, biorę trzy głębokie wdechy. Wcale nie jest lepiej. Otwieram oczy, wypuszczam dym. Wspomnienia przeszywają mnie bezlitośnie. Nie są to złe wspomnienia, są bardzo miłe. Lubie przebywać z Tobą. Mamy mało czasu. Zamykam oczy. Biel, biel.. wszędzie biel.