czwartek, 31 sierpnia 2017


Tracę grunt pod nogami i pewność. I mam w oczach strach. Znów czuje się całkiem mała. Zupełnie jak wtedy, gdy nie było go w domu i kiedy całkowicie bez sił upadał na podłogę, a jej słowa nie pomagały w żaden sposób. Wiem, że on dziś czuje się całkiem dobrze, ja.. nie za bardzo. I chciałabym w końcu zobaczyć, jak szczerze uśmiecha się moimi oczami, ale jest za daleko.
Siadam obok niej, gorące powietrze parzy moją skróre, ale dłonie trzęsą się trochę za mocno. Odpalam papierosa. Drży mi głos, gdy odpowiadam na dość banalne pytania. Jej oczy są całkiem spokojne i rozprasza mnie to jeszcze bardziej. Słyszę łagodny ton jej głosu, ale wcale mnie to nie uspokaja. Staram się wydusić z siebie wszystko, wyrzucić cały ten gniew i jakieś obawy. Cisza. Nagle okazuje się, że mam w sobie o wiele więcej barw niż czerń. O wiele więcej emocji niż złość. Zabiera ode mnie cały mój bałagan i wszystko powoli zaczyna być dość lekkie. I czuje w sobie odrobine spokoju, którego tak bardzo było mi brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz