poniedziałek, 21 listopada 2016

"Trzymam się nisko jak słońce, gdy oczy wreszcie otwieram po kolejnej nocy z tych do zapomnienia."


Wychodzę z miejsca, którego szczerze nienawidzę, by robić rzeczy, których powinnam nienawidzić. Później myślę, że to wcale nie jest takie złe i dość szczerze się uśmiecham. Jestem nieodpowiedzialna i nadmiernie dziecinna, to już wiem. Znam to na pamięć. Jeszcze całkiem niedawno byłam ponad tym. Dziś pierwsza wyciągam  dłoń, by poczuć, że unoszę się kilka centymetrów ponad chodnikiem. "Mój kawałek nieba w mieście, w którym nic się nam nie uda." Ty mnie tego nauczyłaś, pamiętasz? O dziwo, nie mam Ci tego za złe. Niczego nie mam. Pytasz jak się czuję, ale naprawdę sama tego nie wiem. Wszystko jest po coś. Banał, ale jaki prawdziwy, panie Michale.. Oczy mam już całkiem otwarte. Albo całkiem mi się to wydaje. Wydaje mi się też, że nie do końca rozumiem, co to wszystko znaczy. Powoli docierają do mnie słowa, z każdej strony.

"Nie wiem czy umiałbym powtórzyć to i czy bym chciał iść tą drogą jeszcze raz. K u r w a  m a ć, ile można stać i patrzeć."



wtorek, 8 listopada 2016


Czas stanął w miejscu. Patrze na białą ścianę przez całkiem duże źrenice. Zastanawiam się jak wyładować całą złość i cały ten nonsensowny ból. Wybieram złą drogę, która absurdalnie całkiem mi pasuje. Więc to naprawdę się dzieje. Kolejny dzień. Zapominam już, który to z kolei. Zatem to nie czas stoi w miejscu, tylko ja. Okazuje się, że czas nie jest jedyną rzeczą, której nie jestem w stanie zatrzymać. Dłonie prowadzą mnie przez Twoje myśli, a Twój wzrok przeszywa mnie na wskroś. Czuje jak dotykasz mnie od środka i wiem doskonale co chcesz, żebym zrobiła. Stawiam kolejny krok, ale to i tak ciągle za mało. Ze strachu znów zaciskasz pięści, a ja jestem już do przesady dziurawa. Nie chce już tego wszystkiego. Chociaż wszystko tak naprawdę jest niczym. Więc, nie chcę już niczego.